Reklama Google

wtorek, 22 marca 2011

Wygrany - stracić wszystko, wygrać siebie

Dobry film. Znakomite męskie role na czele z długo już nie oglądanym Gajosem. Odtwórcy głównych bohaterów, tytułowego Oliviera i Franka wspaniale poradzili sobie z dwujęzycznymi dialogami. Nie było sztucznie tylko ciekawie i autentycznie. Ale od początku. 
Przede wszystkim akcja dzieje się głównie we Wrocławiu i to mnie osobiście cieszy (studiowałam w tym mieście:)), gdyż twórcom udało się pokazać klimat tego miasta. Co prawda akcja filmu rozgrywa się głównie w okolicach Rynku, ale to nic. W końcu mamy film, w którym Praga nie gra wszystkich ładnych plenerów. Wyszło naprawdę fajnie. Druga rzecz to Janusz Gajos i jego rola profesora Franka. Postać ciekawa, złożona, która rozwija się w dosyć interesujący sposób. Myślę, że Gajos to w opinii wielu widzów taki typowy "pewniak" i większość  pójdzie na ten film właśnie ze względu na niego. Zresztą, ja również tak zrobiłam i stwierdzam, że ten aktor po raz nie wiem który potwierdza tylko swój ogromny talent, bogaty warsztat i klasę. 
A teraz punkt kulminacyjny recenzji - Paweł Szajda. Młody aktor polskiego pochodzenia, którego pamiętam z filmu Pod Słońcem Toskanii z Diane Lane sprzed kilku lat. Od tamtego czasu widać, że facet zmężniał i nabrał większej swobody jako aktor. Ale byłabym niesprawiedliwa, gdybym skończyła na tym swoją opinię o nim. Powiem więc krótko - Szajda, nie tylko daje radę dźwignąć ciężar współgrania z takim wytrawnym artystą jakim jest Gajos, on stworzył nie mniej autentyczną i bogatą wewnętrznie postać! Jestem przekonana, że stoi u progu ogromnej kariery, gdyż facet po prostu ma talent i to duży. Szczerze mówiąc to właśnie Paweł Szajda sprawił mi w tym filmie największą niespodziankę. Było kilka niedociągnięć, ale widać że da w przyszłości radę, oczywiście jak tylko będzie nadal pracował nad swoim warsztatem. Bardzo żałuję, że nie ma takiego Szajdy na polskim rynku, gdyż mam już serdecznie dosyć telewizyjno-kinowych pseudo produkcji, w których prym wiodą na zmianę Wesołowski, Zakościelny, Karolak i nasz polski "etatowy amant" Piotr Adamczyk. Bardzo przeciętnie utalentowani, wcale nie przystojni i nudni jak falki z olejem. A tu taka świeża krew... Poza tym, naprawdę niezłe z niego ciacho! Tak więc, jednym słowem role męskie oceniam maksymalnie, na 5. 

Co do roli Marty ŻT, to albo dziewczyna ma pecha, albo jest naprawdę cienka. Jak mówi mój Tomek - "może wszystkiego po trochu". Dziewczyna jest ładna i z pewnością jest jakiś powód, dla którego zaczęła i skończyła szkołę teatralną. Jednak w tym filmie go nie widać. Po pierwsze, to tam nie ma żadnego miłosnego wątku tylko krótki sex i jako widz odniosłam wrażenie, że filmowemu Oivierowi po prostu było miło, bez fajerwerków. Nie zauważyłam, aby się zakochał, ale rozumiem, że marketing filmowy rządzi się własnymi prawami:). Po drugie, to sama jej rola wygląda tak, jakby była "pocięta" na potrzeby filmu i dziury w scenariuszu widać w tym wątku na odległość.  I to tyle na temat głównej roli żeńskiej. Najlepiej sami osądźcie, czy Marta w tym filmie w ogóle grała, czy tylko po prostu była.

Sama fabuła filmu jest interesująca, widza czeka kilka zwrotów akcji, trochę emocji. Świetna muzyka, doskonale dobrana, co jeszcze bardziej zwiększa satysfakcję w trakcie jego oglądania. Ale ten film warto obejrzeć nie tylko ze względu na ciekawe role męskie, ładne plenery i super muzykę. Reżyser nie zatracił przy tym wszystkim jego głównego sensu. W tej historii obaj bohaterowie coś tracą i obaj wygrywają  coś dla siebie. Czeka nas więc jeszcze krótka (może niestety zbyt krótka) chwila przemyśleń na temat tego jak trudno jest nie ulegać presji sukcesu i otoczenia oraz jak ważna w życiu jest przede wszystkim wierność samemu sobie. 
Film oceniam na 4, głównie za role męskie, plenery i muzykę. Polecam dosłownie wszystkim:) Tytuł nadaje się także do ponownego obejrzenia za jakiś czas na DVD.


3 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie... Z przyjemnością pójdę na kolejny film kręcony we Wrocławiu. Zgadzam się z Tobą co do Marty "niezmienna mina" i już po Twojej recenzji widzę, że i tu mnie pozytywnie nie zaskoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zaskoczy cię Paweł Szajda - mnie zaskoczył. Gajos jak zwykle perfekt wić warto. Przyjemności

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam spot do filmu w weekand i stwierdziliśmy z Pawłem że koniecznie trzeba zobaczyć bo gra Gajos. W spocie jest scena, gdzie Marta ŻT tańczy tango, jak to zobaczyłam to pierwsze co pomyślałam to że scena nie potrzebna i sztywna. Dziewczyna chyba jednak ma pecha...

    OdpowiedzUsuń