Reklama Google

wtorek, 10 maja 2011

MIĘDZY ŚWIATAMI - Fragment cierpienia.

Wyobrażacie sobie co czuje kobieta, która nagle w tragiczny sposób traci swoje dziecko? Czy potraficie sobie wyobrazić, co czuje mężczyzna który zmagając się ze śmiercią swojego kilkuletniego syna jednocześnie musi walczyć z odtrąceniem żony? Czy potraficie poczuć ten obezwładniający ból i  bezsilność, które od TAMTEGO  dnia sprowadzają wspólne, rodzinne życie do marnej egzystencji? Ja - nie. Oglądając  jednak najnowszy film Johna Camerona Mitchella Między Światami - poczułam.


Zanim jednak zacznę film chwalić  - kilka słów drobnej krytyki. To, co najbardziej mnie rozczarowało to niespełniona obietnica filmu "nieoczywistego" i jednocześnie intrygującego, którą odebrałam oglądając zwiastuny.  Uwielbiam takie kino, z pogranicza rzeczywistości i szczerze liczyłam, że przy tak intrygująco zapowiadającej się fabule i doskonałej obsadzie - obraz okaże się niemal doskonały tzn., zapewniający widzowi i temat do przemyśleń i swoistą zagadkę jednocześnie. Jednak owa obietnica zostaje niespełniona, a tematyka światów równoległych, którą obiecują zwiastuny i sam tytuł to tylko metafora.  

Czytając pierwsze komentarze po premierze widać, że film budzi skrajne emocje.  Oprócz  wielu zwolenników znaleźli się i tacy, dla których okazał się nudny i pozbawiony "akcji". I oczywiście jest w tym trochę prawdy, gdyż fabuła filmu jest faktycznie  w swoisty sposób powolna. Jednak moim zdaniem fakt ten czyni obraz bardziej sugestywnym i uderzającym głęboko w nasze emocje. Między Światami to obraz cierpienia rodziców, którzy w nagły i tragiczny sposób tracą synka. W osiem miesięcy po tragedii starają się normalnie żyć, pracować, spotykać ze znajomymi, jednak świadomość faktu, że ich dziecka już nie ma rujnuje ich serce i duszę. Żyją jakby drugiej rzeczywistości, jakby życie płynęło bez ich udziału, jakby byli zawieszeni między dwoma światami, tym realnym i tym sprzed tragedii. Cierpią. I można powiedzieć, że reżyser daje im w tym filmie czas na to cierpienie. Dzięki temu, czy tego chcesz czy nie - także zaczynasz je odczuwać.
Pomysł na film oceniam więc jako niezwykle oryginalny, a jego realizację jako spójną z głównym celem reżysera. Obraz pokazuje cierpienie i to w sposób bardzo przekonywujący. 

Kolejne ukłony idą w kierunku odtwórców głównych ról. W filmach, gdzie ważniejsze od efektów specjalnych są emocje bohaterów niezwykle istotny jest poziom umiejętności aktorów.  I tutaj z przyjemnością powiem, że zarówno Nicole Kidman jak i Aron Eckhart okazali się rewelacyjni. Jeżeli chodzi o Kidman  to bez względu na ilość zmarszczek na jej twarzy (w świecie filmu krążyły pogłoski, że zbyt duża ilość botoksu uniemożliwia jej dobrą grę) - zagrała doskonale. Natomiast, dla Arona Eckharta rola cierpiącego ojca okaże się moim zdaniem przełomową, gdyż do tej pory widzieliśmy go w lekkich i niezbyt ambitnych produkcjach, jak choćby Inwazja: Bitwa o Los Angeles. Oboje mają ogromny talent i wybierając na Między Światami zafundujecie sobie sporą dawkę dobrego aktorstwa. 

Film polecam wszystkim, którym brakuje w naszym kinie treściwych dramatów i emocji innych niż tylko pusty strach, czy śmiech. Wbrew pozorom, całość obrazu ogląda się "szybko", brak w nim zarzucanej przez innych "dłużyzny" i na koniec mamy świadomość, że oto wybraliśmy film inny niż dotychczas, ale także zrobiony na bardzo dobrym poziomie. Moja ocena to 4,5 / z 5. Po prostu - dobre kino.

Dla chętnych - polecam wywiady z aktorami. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz