Reklama Google

środa, 20 kwietnia 2011

NIEŚCISZALNI - Twórcza wnedeta na "muzyczną chałę"!

Jak wielu z Was ma wrażenie, że słuchając większości stacji radiowych lub oglądając telewizyjne listy przebojów tzw. muzyka popularna "zeszła na psy"? Czy jadąc samochodem lub słuchając radia nie tęsknicie od czasu do czasu za dźwiękiem, który poruszy głębsze emocje, nada szczególną treść chwili, w której go słyszycie, nie męcząc jednocześnie uszu "oklepanym" i wszechobecnym "dudnieniem"? Jeżeli poczuliście teraz ... "coś", to znak że z pewnością docenicie ten oryginalny pomysł na protest. Bo najnowszy film NIEŚCISZALNI Oli Simonsson i Johanesa Nilssona to nic innego jak protest przeciwko nudzie i bylejakości. W muzyce. 

Wybrałam ten film trochę z przekory. Obraz niszowy, z niewielkim budżetem, bez większej reklamy, a na plakatach szumna nazwa "najgłośniejsza komedia roku", "wielki sukces festiwalu warszawskiego" itd. Jak wiadomo, różnie bywa z tymi "sukcesami",  gdyż potem sale kinowe są puste, widzowie  się nudzą i w rezultacie film nie zarabia nawet na koszty produkcji.  Tak, jakby twórcy kręcili film dla siebie(...). Poza tym stwierdziłam, że najwyższy czas wybrać się na film, który  dobrze nie rokuje, no bo co ze mnie za recenzent, jeżeli wszystkie oglądane dotychczas obrazy oceniam na powyżej 3/z5. Czas obejrzeć jakąś "kinową wtopę". Z takim właśnie nastawieniem kupiłam wczoraj popcorn na wieczorny sezon NIEŚCISZALNYCH. I muszę się teraz otwarcie przyznać, że była to wtopa, ale moja - streotypowa!

Fabuła filmu jest prosta i może nawet płaska, ale nakręcona w sposób konsekwentnie twórczy. Grupa niezwykle uzdolnionych muzyków, zrzuconych na margines w tzw. "wielkim świecie muzycznym" za swoje zbyt oryginalne podejście do twórczości szykuje wielką wendetę, po której całe miasto ma "usłyszeć prawdziwą" muzykę. Dla każdego z nich bowiem to, co słucha się i gra teraz to nuda i największa chała.  Owa wendeta jest więc zakrojoną na szeroką skalę akcją protestacyjną, w której bohaterowie komponują i grają dźwięki dotąd niesłyszane. Pomysł na film oceniam jako dosłownie rewelacyjny i odkrywczy. Akcja filmu w sposób dynamiczny przeprowadza widza przez wszystkie wątki, co szczególnie na początku filmu wprowadza w dobry nastrój, a bogaty humor sytuacyjny wskazuje, że oto poszliśmy na film oryginalny i miejscami zabawny. 
Problemy zaczynają się w połowie. Szczerze mówiąc, były już chwile, kiedy czułam się lekko znudzona tą "fajnoscią" fabuły i zastanawiałam się do jakiego końca zmierza ten film. To tak, jakby twórcy zaczęli od razu z "wysokiego C", a potem już cały czas grali w tym  samym tonie. Jednym słowem więc, scenariusz choć na przyzwoitym poziomie nie zapewnia widzom różnorodności w doznaniach, gdyż wszystkie główne postacie są jakby trochę "inne" od otoczenia, czyli takie same. Nawet policjant, który od początku "depcze po pietach" muzykom-śmiałkom w odmienny sposób pojmuje muzykę, a dokładnie rzecz ujmując - ta go szczerze denerwuje i drażni. Od dzieciństwa dąży tylko do ciszy i spokoju, a jego prywatny wątek poznajemy także jako historię "autsajdera". To wszystko właśnie powoduje, że w połowie filmu mamy już lekki przesyt tym artystycznym obrazem. Byłabym jednak niesprawiedliwa zapominając dodać, że zakończenie filmu wynagradza jego słabsze elementy. Całość pozostaje więc na swój autorski sposób spójna i zgodnie z końcowymi odczuciami mogę powiedzieć, że - interesująca. 



W innych recenzjach, np na filweb-ie czytałam, że w trakcie oglądania filmu dosłownie " rozboli nas brzuch" od nieustannego śmiechu. Uważam, iż takie określenie to  duża przesada. Podobnie, jak określenie obrazu jako "najśmieszniejsza komedia roku". Jeżeli ktoś widział DZIEŃ DOBRY TV to odbierze to wręcz jako jawne nadużycie. NIEŚCISZALNI  to po prostu film z doskonałym i twórczym pomysłem na to, jak zakpić sobie z obecnych kanonów muzycznych, ale choć pomysł na fabułę jest iście oskarowy to samemu filmowi brakuje jeszcze wiele do rozbawienia całej sali kinowej i miana wybitnego. Nie mniej jednak warto obraz obejrzeć choćby ze względu na niezwykle twórcze uchwycenie problemu nudy w życiu muzycznym oraz dosłownie - rewelacyjnie nakręcone sceny "muzyki alternatywnej". Oglądający szybko usłyszą o co mi chodzi:).

Reasumując więc, mimo że bardzo chciałam - filmu nie "zjechałam". Humor specyficzny, kreacje aktorskie na dobrym poziomie, świetny pomysł na fabułę. Moja ocena to 3,3 / 5. Jak na niszowe kino z niszowego, warszawskiego festiwalu - całkiem nieźle. Polecam szczególnie umuzykalnionym i twórczym widzom.

3 komentarze:

  1. http://allegro.pl/listing.php/user?us_id=16587326

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna recenzja i zamierzałem pójść na ten film. Jednak moja dziewczyna pomyliła godziny seansów i w końcu wylądowaliśmy na Jestem Bogiem. Bawiłem się super i jak czytałem potem - w swojej recenzji też chwaliłeś ten film. Zastanawiam się więc, czy warto zrobić drugie podejście i pójść na Nieściszalnych jeżeli szukałem czegoś w stylu Jestem Bogiem... Będzie jeszcze śmieszniej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli szukałeś czegoś w stylu Jestem Bogiem - to daruj sobie Nieściszalnych. Jest śmiesznie, owszem, ale to kino alternatywne -nie wszyscy je czują więc to film z "większym ryzykiem". Dużo śmiechu będzie na Dzień Dobry TV, jeżeli jeszcze grają.. recenzja też na blogu. Dzięki za komentarz.

    OdpowiedzUsuń